Po bardzo interesującym spotkaniu młodzieży z Rzeczniczką Praw Dziecka, Panią Moniką Horną – Cieślak wysłanniczka Prus Breaking News przeprowadziła krótki wywiad z Panią Rzeczniczk.
Anna Wieczorkowska: Jaki jest, Pani zdaniem, najpoważniejszy obecnie problem wśród młodzieży i dzieci?
Monika Horna-Cieślak: Uważam, że jest nim kryzys zdrowia psychicznego. Zbyt wiele młodych osób czuje się samotnych, niewidzialnych, nieakceptowanych. Pierwszą przyczyną jest Internet. Mam wrażenie, że wy, młodzi, żyjecie obecnie w dwóch rzeczywistościach – jednej, która jest tu i teraz, jest realna i prawdziwa oraz drugiej, tej online. Po drugie, na kryzys zdrowia psychicznego – i mówię to z ogromnym smutkiem – nakłada się postawa dorosłych, którzy często bagatelizują problemy osób młodych. Sama, gdy byłam nastolatką, często słyszałam: „jak dorośniesz to się dowiesz”, „a co to jest za problem”. To są bardzo bolesne słowa, których nigdy nie powinny usłyszeć osoby młode. Gdy młoda osoba przychodzi z problemem powinna usłyszeć: „dziękuję, że do mnie przyszedłeś”, „dziękuję, że ze mną o tym porozmawiałeś” i „zastanówmy się, jak razem możemy zmienić to, co się teraz dzieje w twoim życiu”, „jak możemy tobie pomóc”. Kryzys zdrowia psychicznego jest tematem, któremu sama poświęcam dużo uwagi razem z całym Biurem Rzeczniczki Praw Dziecka.
AW: Jaką pomoc powinni otrzymywać młodzi ludzie a jaką otrzymują?
MHC: Przede wszystkim osoby młode powinny otrzymywać pomoc, która rozpoczyna się od autentycznego zainteresowania. Kiedy przychodzi do nas młody człowiek, to powinien czuć, że mamy dla niego czas, otwartość, empatyczność. Ważne jest, żeby usłyszeć młodego człowieka. Czasami dla nas, dorosłych te słowa mogą być trudne, przykre, ale my mamy być wsparciem i przewodnikiem młodych ludzi. Niestety często młodzi nie dostają takiego autentycznego zainteresowania i wsparcia. Ważne jest też podążanie za młodym człowiekiem – za tym, że może popełniać błędy, zmieniać swoje zainteresowania, buntować się wobec świata. I nie należy szufladkować, nadawać etykiety: „Ty jesteś taka, a Ty jesteś taki”. Dzieci i młodzież muszą wiedzieć, że mają prawo być różnorodnymi, bez ranienia i naruszania granic drugiego człowieka. Pozwólmy młodej osobie być taką, jaką ona właśnie jest, bo dzięki temu może rozkwitać i może czerpać jak najlepiej jak najwięcej ze swojego życia. Niepokojące jest też to, że wciąż są długie kolejki do psychologów, czy szpitali psychiatrycznych. Na szczęście problem jest widzialny i podejmowane są konkretne działania.
AW: A jakie są konkretne plany na zminimalizowanie tego problemu?
MHC: W zakresie zdrowia psychicznego w Biurze Rzeczniczki Praw Dziecka finalizujemy projekt, który ma zwiększać dostęp do opieki psychologicznej dla osób młodych. Obecnie, do osiemnastego roku życia każda osoba jest pod władzą rodzicielską i żeby skorzystać z pomocy jakiegokolwiek lekarza, psychologa, czy nawet pedagoga interwenienta kryzysowego trzeba mieć na to zgodę rodzica. Jeżeli mamy 16 lat to na taką pomoc musi wyrazić zgodę sama osoba nastoletnia i rodzic lub opiekun. To jest tak zwana zgoda kumulatywna. Mnie jako Rzeczniczkę Praw Dziecka, ale także środowiska młodzieżowe już dawno niepokoiło to, że dziecko mówi rodzicom, że chciałoby skorzystać z pomocy, ale nie dostaje na to zgody. Można oczywiście skorzystać ze wsparcia psychologa szkolnego – tu zgoda nie jest wymagana – i do tego zachęcamy w trudnych sytuacjach. Obecnie przygotowujemy projekt, który ma zmienić tę sytuację, by młoda osoba mogła zapukać do gabinetu i od razu uzyskać pomoc bez zgody rodzica lub opiekuna. Nie chodzi tu o wsparcie na etapie terapii, ale o wsparcie doraźne, kryzysowe. Mówię o tym głośno, bo mamy już przygotowany projekt i zapisy uzasadnienia.
AW: A czy dostrzega Pani jakieś problemy młodych ludzi, o których się nie mówi, czy jesteśmy już na takim etapie, że wiemy wszystko?
MHC: Nie, nie wiemy wszystkiego. Kiedy objęłam urząd Rzeczniczki Praw Dziecka to powiedziałam, że będę zajmowała się różnymi kwestiami dotyczącymi funkcjonowania osób młodych. Bardzo niepokoi mnie, że osoby młode żyją „na ulicy” – w altankach, ogródkach działkowych, że nie mają gdzie mieszkać. Ostatnie badania pokazały, że 70 osób młodych nie ma dachu nad głową. A z drugiej strony rzeczą, o której za mało mówimy jest to, że osoby młode wychodzą czasem z domu i do niego nie wracają – mówię tu o zaginięciach osób młodych. Jako społeczność zbyt mało wiemy o tym, jak reagować, kiedy widzimy plakat mówiący o zaginięciu młodej osoby, brakuje nam takiego „bhp” – gdzie zadzwonić, jak pomóc. Ale sami dorośli nie wiedzą także, co zrobić, gdy dziecko znika. I to są sprawy, o których – moim zdaniem – mówimy za mało. Jeśli chodzi o bezdomność to współpracuję w tym zakresie z Fundacją „Po drugie”, która pomaga w takich sytuacjach osobom młodym. Przygotowujemy także projekt ustawy, który pozwoli stworzyć dodatkowe miejsca dla osób, które są trochę starsze, w wieku 18 25, aby nie musiały mieszkać w schroniskach. Przygotowujemy też kampanię społeczną mówiącą o tym, jak zareagować, kiedy widzimy młodą osobę w kryzysie bezdomności. Zorganizowaliśmy także na ten temat webinar i współpracujemy z Komendą Główną Policji.
AW: Prawa wyborcze dla młodych od 16 roku życia – czy uważa to Pani za dobry pomysł?
MHC: Przede wszystkim, w wielu krajach zachodnich osoby młode mają czynne prawo wyborcze od mniej więcej szesnastego roku życia w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Mówimy tu o podmiotowości europejskiej, która jest w różnych krajów Unii Europejskiej, a której nie ma w Polsce. Zgłosiły się do mnie młode osoby, które zwróciły uwagę na to, że są Europejczykami, ale nie mają równych z innymi obywatelami UE prac wyborczych. Jako Rzeczniczka Praw Dziecka podążam za głosem osób młodych. Dlatego wystąpiłam do Państwowej Komisji Wyborczej z pomysłem obniżenia wieku wyborczego i z prośbą o dokonanie analizy, czy istnieje możliwość prawna, by wiek wyborczy mógł być obniżony. Jako Rzeczniczka widzę taką nierówność.
AW: Skąd się, według Pani, bierze samotność młodych ludzi w tłumie?
MHC: Myślę, że to nie jest samotność tylko w tłumie. Nawet kiedy jesteśmy w otoczeniu kilku osób – rodziny, znajomych – poczucie osamotnienia może się pojawić. To jest ważne pytanie: „Skąd się ono bierze?” Myślę, że wynika z poczucia, że „nie jestem słyszany, nie jestem widziany, nie jestem rozumiany, nie jestem zauważony”. Ale bierze się także stąd, że nie mamy dla siebie wystarczająco dużo czasu. Dziecko wraca ze szkoły i na pytanie rodziców: „Co tam w szkole?” odpowiada: „Dobrze, spoko”, choć naprawdę może być bardzo źle. I na tym rozmowa się kończy. Brakuje autentycznego zainteresowania drugim człowiekiem. Istotne jest, by usiąść z dzieckiem i porozmawiać naprawdę, dać mu do zrozumienia, że to dla nas ważne, zadać pytanie: „Co miłego /niemiłego Cię dziś spotkało?” Trzeba rozwijać dialog, zachęcać do rozmowy, wspólnego spędzania czasu i być otwartym.
AW: Ostatnie pytanie – co Pani myśli o Gen Z, tak zwanych „zetkach”? Czy dobre jest, według Pani, takie „szufladkowanie” ludzi w pokoleniach?
MHC: Nigdy nikt nie zadał mi takiego pytania… Jesteś pierwsza! Każde pokolenie ma w sobie coś wyjątkowego. Jestem z rocznika `89, pokolenia przełomu, z rocznika, który miał dostęp do wszystkiego. Widzę, że zmienia się podejście osób młodych do świata, do ludzi, ale sam świat także się zmienia. Generalnie o każdym młodym człowieku myślę jak najlepiej, cieszę się, że on istnieje, to jest dla mnie najpiękniejsze, niezależnie od tego, z jakiego jest pokolenia. Natomiast wracając do „szufladkowania”, klasyfikowania do jakichś kategorii to moim zdaniem to nie jest dobre, bo to prowadzi do generalizacji, mówi, że jesteśmy „jacyś”. A każdy jest przecież różny, dlatego boję się takiego kategoryzowania, bo zabija indywidualizm. Ale, jak powiedziałam na początku widzę pewne cechy rozwojowe, które są obecne w pokoleniach. Ale dawanie łatek takich jak „pokolenie płatków śniegu” zabija indywidualizm i prawo do tego, by być różnorodnym.
AW: Dziękuję za rozmowę.
MHC: Ja też Ci dziękuję.
Po konferencji z Panią Rzeczniczką przeprowadziłam także sondę wśród uczestniczącej w spotkaniu młodzieży. Zapytałam swoje koleżanki i kolegów o to, czy podobało im się spotkanie i czy dowiedzieli się czegoś nowego. Wszyscy moi rozmówcy byli zgodni co do tego, że spotkanie bardzo im się podobało. Wysoko ocenili kompetencje Pani Rzeczniczki: „Wysłuchała moich problemów, poradziła mi, co mam robić i uważam, że rzeczywiście nikt inny, tylko Pani Monika Horna – Cieślak zasługuje na to zaszczytne stanowisko”. Wielu rozmówców podkreślało, że z zainteresowaniem słuchali tego, czym zajmuje się Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka: „Było super, naprawdę, mega ciekawe i pod względem psychologicznym i właśnie fajnie zobaczyć, jak wygląda ta praca”, „Dowiedziałam się dużo rzeczy z zakresu funkcjonowania Pani Rzecznik, tego, jak wygląda przeciętny dzień pracy oraz, z czym wiąże się praca Rzeczniczki”, „Dowiedziałem się, że jest to jednak wymagające zadanie, które wiąże się z ogromną odpowiedzialnością i wyrozumiałością w stosunku do młodych osób”. Rozmówcy byli też zaskoczeni łatwością kontaktu z Panią Rzeczniczką: „Dowiedziałem się o możliwości współpracy z Biurem Rzecznika”, „Dowiedziałam się tego, że każdy może wejść do biura Pani Rzecznik, jeśli dzieje się coś złego i że ta wizyta nie musi być umówiona”. Podkreślano także partnerską relację, jak wytworzyła się podczas naszego spotkania: „Jestem w szoku, że w tak naturalny sposób jesteśmy w stanie porozmawiać z osobą pełniącą rolę tego szczebla w państwie”.
Spotkanie było cennym i ważnym przedsięwzięciem, które pokazało, że jest wiele do zrobienia, ale także pozwoliło na otwarty dialog, sprawiło, że nasz głos staje się słyszalny i rozumiany. Pani Monika Horna – Cieślak udowodniła, że warto rozmawiać!